Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mak
Dołączył: 17 Lut 2011 Posty: 16
|
Wysłany: Wto, 08 Paź 2013 10:42:48 Temat postu: Moja spowiedź biegacza |
|
|
Kilka dni temu napisałem pewien tekst o ostatnich siedmiu miesiącach mojego życia i spotkał się on z ciepłym przyjęciem, na tyle ciepłym że usłyszałem rade by go tu umieścić. Na początku pomyślałem że to durny pomysł, jednak po głębszej analizie doszedłem do wniosku, że nawet jeśli przeczyta go 20 osób i 19 stwierdzi: ..."na cholerę gościu gitarę nam zawracasz"... natomiast jednej przez myśl przejdzie: ..." ooo, jak fajnie... też tak chce"... to dla tej jednej osoby warto:)
Pora przejść do tekstu właściwego:
"To może w tym miejscu napisze coś o sobie, napiszę taką małą spowiedź biegacza za którego już się uważam:)
Otóż siedem miesięcy temu "wstałem z fotela" (oznacza to że siedem miesięcy temu nie bylem w stanie przebiec JEDNEGO kilometra bez zatrzymania) i postanowiłem że zacznę biegać Wtedy nie byłem sobie w stanie wyobrazić że można przebiec 10 km ciągiem, ale już wtedy wiedziałem że jedną z rzeczy które muszę zrobić przed śmiercią jest... ukończyć MARATON:)
Jedną ze złotych myśli które gdzieś w mojej głowie się utrwaliły jest: "jak kochać to księżniczkę, jak kraść to miliony" i tak jakoś poszło. Przez pierwszy tydzień stałem się biegaczem/teoretykiem, po 2 miesiącach ukończyłem pierwsza dychę (Bieg Kujawiaka we Włocławku) co prawda bez dwóch krótkich marszy się nie obyło, ale jak się później okazało była to moja dotychczas najtrudniejsza trasa (ot taki debiut:) Po kolejnych dwóch miesiącach zadebiutowałem na dystansie półmaratonu (I Półmaraton Rypiński). Już przed startem wiedziałem że to trochę za szybko, dodatkowo muszę przyznać że przed tym biegiem zaliczyłem jedynie 4 biegi na dystansie 10 km, ani razu nie przebiegłem więcej i to odbiło mi się w Rypinie:( do 15 km super, tempo na bardzo spokojne złamanie 2 h, co uważałem za szczyt marzeń uwzględniając to że 4 miesiące wcześniej nie przebiegłbym 1 km, ale ... na 17 kilometrze myślałem że umieram i trwało to przez jakiś 3 kilometrowy marszobieg:( ostatnie dwa kilometry jakoś udało mi się jednak przebiec (wolnym tempem) ale na mecie byłem wyczerpany i to była moja największa biegowa lekcja. Krótko po dobiegnięciu pojawiła się myśl, że do Maratonu jeszcze baaardzo długa droga, że z półmaratonami również dam sobie na jakiś czas spokój i pobiegam sobie spokojnie dyszki:) Jednak to nie okazało się w moim stylu i gdy doszedłem do siebie, rozpocząłem nowe plany, a te znowu wyprzedzały rozsądek. Tak sobie przeglądałem kalendarze biegowe i rzucił mi się w oczy ładny jubileusz... 35. Maraton Warszawski:) Cały czas do siebie mówiłem "ale Ty jesteś głupiii... pamiętaj o Rypinie!!!" i po niecałym tygodniu po katordze u naszych południowych sąsiadów... zapisałem się na listę startową (co prawda jeszcze bez opłacania startowego, na co dałem sobie czas do końca sierpnia-najniższa opłata wpisowa). Mocno przepracowane wakacje, nie tylko biegowo, były i Tatry i trochę siłowni, pod koniec sierpnia zapał do startu nie minął, na tyle że opłatę uiściłem no i nie było już odwrotu:) We wrześniu najpierw trudny weekend startowy ( sobota 10 km Rypiński Bieg po Zdrowie oraz mój drugi oficjalny półmaraton, dzień później Półmaraton Iławski). Kolejny tydzień treningów zwieńczony bardzo ciekawym najdłuższym moim wybieganiem (33 km trasa BRODNICA-Gorczeniczka-Łapinóż-Radziki Duże-Półwiesk Mały-Płonne-Szafarnia-GOLUB-DOBRZYŃ). Przedostatni tydzień przed MW jakieś interwały, biegi w tempie (czy jakoś tak) i ostatni już dość luźny. Czułem, że jestem dużo lepiej przygotowany do Maratonu po siedmiu miesiącach od wspomnianego "wstania z fotela" niż do półmaratonu po czterech i tak zapewne rzeczywiście było. Jednakże żaden kalkulator biegowy nie pozwalał mi nawet marzyć na realizacje mojego najbardziej ambitnego planu (na każdy bieg ustalam sobie 3,4 cele, gdzie na każdym dystansie najbardziej ambitny, ustawiony za pierwszym razem udawało mi się zrealizować za drugim podejściem) Otóż najbardziej ambitnym celem było złamanie magicznej granicy 4 godzin netto w debiucie (przy rekordzie w półmaratonie 1:57:34) Przy takim rekordzie półmaratońskim wg kalkulatora maratońskiego Marco mogłem liczyć na czas 4:08:20 dlatego też liczyłem że drugi co do najbardziej ambitnych planów 4:10 uda mi się zrealizować Zdecydowałem się na bieg Negative Split w pobliżu pacemakera portalu bieganie.pl który przeprowadzał w trakcie Maratonu Warszawskiego test tej strategii. Myślę, że w dużej mierze właśnie dzięki temu udało mi się po raz pierwszy zrealizować swój najbardziej ambitny plan na debiut w danym dystansie już za pierwszym podejściem:)
Mój czas netto 35. PZU Maratonu Warszawskiego to 3:58: 53 i tak do końca nie mam pojęcia jak mi się to udało zważając na wszystkie problemy które miałem po drodze (zaczęło się już w piątek, gdy po odebraniu pakietu startowego, spadłem ze schodów Stadionu Narodowego). Jakieś dobre anioły jednak nade mną czuwały i wszystko się pięknie poukładało. Zarówno koszulka techniczna która była w pakiecie (jeśli jej nie widzieliście to polecam zerknąć, wg mnie świetny bodziec motywacyjny) jak i planowane wypuszczenie Leksykonu Polskich Maratończyków z czasami aktualnymi na 20. X. jeszcze dodatkowo mnie zmotywował żeby nie odpuszczać walki o "trojkę z przodu"
Jeszcze jedna ciekawostka... zabrakło mi 6 sekund by poprawić swój rekord życiowy w ... półmaratonie:( miałbym personal best w półmaratonie ustanowiony na drugiej połówce Maratonu Warszawskiego... gdybym to tylko wiedział na 500 metrów przed metą
Przepraszam, że aż tak się rozpisałem, sporadycznie mi się to zdarza i pewnie niektórzy z Was szybciej by przebiegli Maraton niż to przeczytali do końca, jeśli jednak jest ktoś kto doczytał to ... podziwiam:)
Pozdrawiam
Adam Kostański" |
|
Powrót do góry |
|
|
dafit
Dołączył: 19 Sty 2012 Posty: 55
|
Wysłany: Wto, 08 Paź 2013 14:03:33 Temat postu: |
|
|
Podziwiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Loki
Dołączył: 30 Gru 2010 Posty: 432 Skąd: Górzno
|
Wysłany: Wto, 08 Paź 2013 14:06:36 Temat postu: |
|
|
Ogromny szacunek kolego, bardzo dobrze ze masz pasję i cel! Podziwiam:-) Tylko nie wiem czego życzyć. -
już wiem. Życzę Ci 2:03:22 w jakimś oficjalnym Maratonie:-) |
|
Powrót do góry |
|
|
PAstuch
Dołączył: 06 Wrz 2011 Posty: 556
|
Wysłany: Wto, 08 Paź 2013 15:14:12 Temat postu: |
|
|
Czego życzy się biegaczom ^^? Poplątania sznurówek ? |
|
Powrót do góry |
|
|
qncept
Dołączył: 02 Wrz 2012 Posty: 4891 Skąd: Ze 100% soku z grapefruite'a.
|
Wysłany: Wto, 08 Paź 2013 18:45:51 Temat postu: |
|
|
Nie-e, coś tam z zelówkami było |
|
Powrót do góry |
|
|
fg99
Dołączył: 04 Kwi 2009 Posty: 2363
|
Wysłany: Wto, 08 Paź 2013 19:50:38 Temat postu: |
|
|
a nie o asfalcie?? |
|
Powrót do góry |
|
|
qncept
Dołączył: 02 Wrz 2012 Posty: 4891 Skąd: Ze 100% soku z grapefruite'a.
|
Wysłany: Wto, 08 Paź 2013 20:04:51 Temat postu: |
|
|
Z cholewkami na asfalcie |
|
Powrót do góry |
|
|
lukas_
Dołączył: 19 Lip 2007 Posty: 92 Skąd: Brodnica
|
Wysłany: Wto, 08 Paź 2013 22:27:19 Temat postu: |
|
|
Motywator lepszy niż endomondo
Każdy w życiu ma swój Mount Everest z którym się codziennie mierzy. To jak i kiedy (jeśli w ogóle) cieszy się z sukcesu zależy od osobistych wyborów podjętych w zgodzie z samym sobą.
Fajnie że znalazła się osoba która w tak krótkim czasie z powiedzmy kanapowca potrafiła przede wszystkim sobie udowodnić że plan jest możliwy do realizacji tu i teraz.
No to ja też życzę: nie tyle lepszych czasów ile satysfakcji z realizacji założonych celów biegowych i nie tylko.
Tak trzymaj i do zobaczenia gdzieś kiedyś na trasie. |
|
Powrót do góry |
|
|
krotom
Dołączył: 30 Lis 2004 Posty: 2594 Skąd: Karben
|
Wysłany: Sro, 09 Paź 2013 06:15:04 Temat postu: |
|
|
Podziwiam samozaparcia.
Ile schudłeś przez te 7 miechów |
|
Powrót do góry |
|
|
omsik
Dołączył: 09 Sty 2011 Posty: 74 Skąd: zewszont
|
Wysłany: Sro, 09 Paź 2013 08:21:02 Temat postu: |
|
|
jestem kanapowcem i dobrze mi z tym! |
|
Powrót do góry |
|
|
Spinnaker
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 222 Skąd: Brodnica
|
Wysłany: Sro, 09 Paź 2013 08:21:27 Temat postu: |
|
|
Podziwiam, podziwiam 7 mcy do maratonu, do tego poniżej 4h Też brałem udział w 35.MW lecz w biegu na 5 ten moment wbiegania na Narodowy... tunel...słyszysz doping, widzisz "światełko" na końcu, wbiegasz na płytę stadionu, okrzyki kibiców, mega arena, oprawa. Wtedy każdy biegacz mógł się poczuć jak reprezentant Polski na Euro2012 przed meczem otwarcia!
Ale z drugiej strony po 7mc nie za szybko na maraton ?! Uważaj, żeby nie odbiło się to na Twoim zdrowiu, ja osobiście obecnie celuję na PB w biegach na 5km i 10 km. Za rok może jakiś półmaraton, a za dwa 42km ;]
Do zobaczenia na trasie |
|
Powrót do góry |
|
|
qncept
Dołączył: 02 Wrz 2012 Posty: 4891 Skąd: Ze 100% soku z grapefruite'a.
|
Wysłany: Sro, 09 Paź 2013 12:34:58 Temat postu: |
|
|
omsik napisał: |
jestem kanapowcem i dobrze mi z tym! |
A ja biegam w myślach, robię tyle kilometrów, że się męczę od samego ich liczenia
krotom, na pewno schudł do dychy. |
|
Powrót do góry |
|
|
MMM
Dołączył: 06 Cze 2013 Posty: 5
|
Wysłany: Sro, 09 Paź 2013 13:29:25 Temat postu: |
|
|
Podziwiam tak szybkich wyników! Ja biegam od roku i dopiero "dojrzewam" do myśli o maratonie Poza tym póki co walczę z kontuzjami! Ale dam radę!!!!!!Pozdrawiam wszystkich biegających! |
|
Powrót do góry |
|
|
Sato
Dołączył: 29 Maj 2007 Posty: 43
|
Wysłany: Sro, 09 Paź 2013 17:40:46 Temat postu: |
|
|
mat, gratulacje!!!
Ja próbowalem biegać, ale to nie dla mnie! Nudzi mnie to i nic na to nie mogę poradzić! Ale za to rower - mogę 300 km bez schodzenia z siodełka!
A bywało i więcej!
Ale mam wiele sympatii dla biegaczy i zawsze ich pozdrawiam pytając: "ile dzisiaj!"
ps
dobrze, że zabrakło ci tych 6.sekund! Masz kolejny cel |
|
Powrót do góry |
|
|
mak
Dołączył: 17 Lut 2011 Posty: 16
|
Wysłany: Czw, 10 Paź 2013 15:08:28 Temat postu: |
|
|
Dzięki wszystkim za miłe słowa:)
Muszę powiedzieć, że swój cel osiągnąłem (nie po raz pierwszy:) ) i cieszę się, że jednak upubliczniłem ten swój tekst, otóż… co najmniej jedna osoba stwierdziła: " ooo, jak fajnie... też tak chce", a to było moim marzeniem:) może to za mocne słowo, ale zainspirowałem (?) przynajmniej jedną osobę (o jednej mi wiadomo ponieważ nawiązaliśmy kontakt mailowy poza forum) i trzymam kciuki za to by kolejna przygoda z bieganiem rozpoczęła się właśnie wczoraj, good luck. Jeśli ta osoba będzie chciała się upublicznić to miło, może np. za jakiś czas zda relacje jak jej się podoba i „pociągnie” kolejnych chętnych (gdy ta osoba zdała relacje z pierwszego biegu bezpośrednio mi, baaardzo przyjemnie mi się to czytało) Nikt za to nie napisał: "na cholerę gościu gitarę nam zawracasz" czyli może jednak to nasze społeczeństwo się cywilizuje?
Odpowiadam chronologicznie na Wasze posty:
Do Loki: „już wiem. Życzę Ci 2:03:22 w jakimś oficjalnym Maratonie:-)” … znając moje szczęście to gdy już to osiągnę to tego samego dnia tylko minutę wcześniej jakiś Kenijczyk pobiegnie w 1:59:59 i nikt mojego wyniku nie zauważy ale dzięki
Do lukas_: bardzo fajny post i świetne życzenia (trafne)… dzięki i do zobaczenia gdzieś kiedyś na trasie
Do krotom: pytałeś ile schudłem przez 7 miesięcy… ok 13% siebie:) jakieś 11 kg
Do omsik: „jestem kanapowcem i dobrze mi z tym! ” i super… ważne by czuć się jak najlepiej w swoim aktualnym stanie, good 4u:)
Do Spinnaker: również bardzo dobry post… przyznaję rację, zarówno jeśli chodzi o odczucia w momencie wbiegania na Narodowy, jak i obawy czy 7 miesięcy to nie za szybko. Raczej nikomu nie polecam debiutować w Maratonie w pierwszym sezonie biegowym, natomiast nie potrafiłem sobie tego odmówić (jestem przekorny), pierwszy sezon jest tylko jeden i chciałem zrobić coś co sam uznam za coś dużego, a to że zobaczyłem na mecie „trójkę z przodu” (złamałem 4h) to tak jak pisałem w głównym tekście… nie wiem jak mi się to udało, ale była to jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu:) szczęśliwie przez te 7 miesięcy nie przytrafiła mi się żadna poważna kontuzja, nie odczuwałem żadnych niezdrowych przeciążeń, wszystko od tego „wstania z fotela”, aż do mety na Narodowym układało się w jedną logiczną całość… jak po sznurku. Życzę powodzenia w Twojej drodze:)
Do qncept: „A ja biegam w myślach, robię tyle kilometrów, że się męczę od samego ich liczenia ” zazdroszczę wszystkim którzy potrafią śnić w sposób świadomy, kolejna umiejętność, która chce opanować to właśnie lucid dream
Do MMM: Pewnie, że dasz radę (skoro tak mówisz i myślisz). Jeśli chodzi o kontuzje to załatw sprawę do końca i dopiero później wróć do treningów, nie rób niczego na siłę, a zacznie się układać. Trzymam kciuki za Ciebie:)
Do Sato: Przypominasz mi swoim podejściem mnie 9 lat temu… też uważałem bieganie za nudyyy, a bieg na 1km na wf-ie za bardzo przykry obowiązek (nienawidziłem biegać!!). Rower to co innego, właśnie 9 lat temu przeżyłem jedną z najciekawszych wypraw w swoim życiu. Przejechałem rowerem w ciągu dwóch tygodni 1500 km przez Czechy, Austrie i Słowację, rok wcześniej ustanowiłem swoją życiówke w jednodniowym dystansie pokonanym rowerem… 223 km, także nie zawsze byłem „kanapowcem”. Dopiero po drugim roku na studiach coś mi się w głowie popsuło i się zaniedbałem, a teraz wracam do starego siebie:) Także kto wie… może za 9 lat będziesz Maratończykiem;)
Jeszcze raz wszystkim dzięki, jeśli macie jakieś pytania to walcie śmiało, jeśli tylko będę w stanie pomóc na pewno to zrobię
pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|